sobota, 4 stycznia 2014

Nastoletnia Blogosfera.


Hej,
leżąc dziś w łóżku i buszując po blogosferze, ostatnio dni takie trafiały mi się rzadko, natknęłam się na dziwne zjawisko.
Dziwuję się do tej pory i zachodzę w głowę nad kilkoma sprawami.
Czemu?

Czy rodzice są ślepi? Czy wolą mieć problem z głowy i czas dla siebie?

chyba w większości przypadków wariant drugi jest jedynym sensownym wytłumaczeniem.
Przeraziłam się, no może nie tak, że podskoczyłam pod sufit i zaczęłam dygotać, ale przestraszyłam się nie mniej niż wtedy gdy z drogeryjnych półek zaczęły znikać moje ulubione perfumy.
Czy tak będzie wyglądała przyszłość wszystkich dzieci?
Skazane na internet.
Ja tego nie krytykuję, chociaż będąc na praktykach, mogłam się utwierdzić w przekonaniu, że lata mojego dzieciństwa może i przeminęły, ale ukształtowały mnie taką jaką jestem teraz i zostawiły piękne wspomnienia.
Gry i zabawy na podwórku, przesiadywanie do wieczora, kontakt z rówieśnikami, NIE WIRTUALNY - Tylko Twarzą w Twarz, zdarte kolana, gra w piłkę nożną, czy podchody. A przede wszystkim rozmowa, rozmowa z rodziną czy kolegami.
No ludzie, a jak wchodzę na dziesiątego bloga z kolei, którego prowadzi 12-latka, no albo dziewczyna o rok od niej starsza i widzę wpisy pt.: stres, depresja, chandra... " Pewnie każda z Was przeżywała coś takiego jak chandra. Każda z nas w tym wieku tego doświadcza. ." Jakie pojęcie o chandrze może mieć trzynastolatka? Ludzie, ratujcie się bo utoniecie.
Kolejna wpaja sobie chore ideały w postaci wychudzonych modelek.
"Mam dwanaście lat i chcę wyglądać tak..." a na zdjęciach widzimy "kościotrupy" bo inaczej tego nie nazwę. Ubrania, którymi odziane są modelki wręcz z nich spadają.

A później rodzice się dziwią, że ich dziecko choruje na anoreksję, bulimię, czy też podcina sobie żyły, albo jest jedną z ofiar w sieci.
Machina ruszyła i nikt tego nie powstrzyma, nastolatki same się napędzają, pakują w kłopoty, widzą, że ktoś coś ma, to czemu ona ma nie mieć. Kradną, odreagowują poprzez palenie... W końcu zamykają w sobie.
Niestety tak to wygląda, czarno na białym, nie ma żadnych kolorów.
Internet dla dzieci to zguba, cieszę się, że ja mając 13 lat w internecie szukałam gier na Cartoon Network, a nie pomocy u "Motylków".
I może generalizuję, może pakuję znaczną większość nastolatków,( tych od 11 do 15 roku życia ) do jednego wora, zlinczujcie mnie, ale zdania nie zmienię. Owszem znajdzie się z pewnością wiele dzieci, które mają zdrowy kontakt z internetem, poprzez to, że faktycznie mają również dobry kontakt z rodzicami.
Ale... znaczna większość rodziców, woli kupić komórkę, grę i mieć spokój, nie rozmawiać...
bo przecież rozmowa to problem, bo przecież trzeba się otworzyć i zrozumieć drugiego człowieka.
Wiecie jak wyglądają statystyki?
Wiecie ile przeciętny ojciec rozmawia ze swoim dzieckiem?
Od ok 3 do 7 minut.
A matka? tu już jest lepiej od 20 do 30 minut.

Tytułów blogów nie podam, aczkolwiek jakby ktoś bardzo chciał to zapraszam na mail'a.
Zresztą, na prawdę, jest tego tak wiele, że każdy bez problemu znalazłby jednego czy dwa blogi, bez większego wysiłku.


Taka refleksja dopadła mnie z samego rana.

Trzymajcie się ciepło.
Atom

3 komentarze:

  1. Hej ;) Mam 17 lat, ale wychowywana byłam i jestem nie w sposób współczesny. To irytuje i denerwuje widząc, że twoi rówieśnicy mają dużo większe "pole do popisu". Z jednej strony dziękuję rodzicom za tom bo gdy widzę, ilu moich pseudo-znajomych szlaja się po przystankach, barach, dosłownie liżą się, gdzie popadnie... Cóż, oczekiwałabym jednak od rodziców nieco więcej zaufania.
    Obecnie dzieci dorastają niedo szybciej. Naciskam jednak na zwrot dorastają - wedłfug mnie nie jest to synonim dojrzewania. Depresja w wieku 13 lat? Możliwa. Bo nie mam lajka pod słit focią na fejsbuku. Bo mama nie kupiła mi ajfona tego koloru, co chciałam.
    Nie usprawiedliwiam całkowitego ttzymania pod kluczem - tak było w moim przypadku. To nie jest dobre w żadnym wypadku.
    Z dziećmi trzeba rozmawiać. Ba, z dziećmi. Z nastolatkami, z dwudziestoparolatkami też trzba rozmawiać. Ile ja rozmawiam z obojgiem? Tyle, ile średnio z ojcem w twoim poście.
    Odebrać internet, zamknąć telewizor, wyrzucić na podwórko - ha, ciekawe, ile dzieci dałoby sobie radę. Bez szukania towarzystwa. Prędzej zgłupieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że napisałaś, bo jesteś troszeczkę młodsza i mogę zobaczyć jak to wygląda również z Twojej strony i Twoich rówieśników.
      Niestety tak jak napisałaś, dzieci dorastają, rosną, zmieniają się, ale nie dojrzewają, nie chodzi tu o tylko przemiany na zewnątrz, ale i te w wewnątrz nich.
      Większość nastolatków nie dojrzewa w sferze umysłowej, a później widzimy na ulicach i w szkołach co się dzieje.
      Rozmowa to podstawa każdego udanego związku, związku mentalnego i bliskości między rodziną czy przyjaciółmi, mimo że czasami trudno jest zebrać słowa i się przełamać, jednak to bardzo ważne by się odważyć i rozmawiać.
      Oj, odebranie internetu, telefonu, wyrzucenie na podwórko - przecież to byłaby szkoła przetrwania dla tych dzieciaków ;)

      Usuń
  2. Znamienny jest też rozwój psychospołeczny takiego dzieciaka. Bo jeśli spędzi on dzieciństwo przed ekranem komputera lub telewizora, to poźniej będzie dzialo się w ten sposób - dziecko z jednym czlowiekiem w sieci będzie mialo genialny kontakt, poruszy z nim wszelkie kontakty. W rzeczywistości realnej jednak z tą samą osobą ciężko będzie jej zamienić jedno słowo.
    O ironio, mam w sposób podobny. Nie jednak ze względu na zamknięcie się w sobie, a przez wadę wymową utrudniającą szybkie i bezproblemowe porozumiewanie się z drugą osobą.
    A żeby było śmieszniej - jestem nadzwyczaj rozgadaną, buzia wiecznie mi się nie zamyka. Dla wszystkich, oprócz rodziców. Bo byłam nauczona, żeby siedzieć cicho i nie przeszkadzać. Tu zaś wielką rolę odegrała rozwinięta samoświadomość. Weźmy za przykład mojego Lubego - z nim potrafię czatować na wszystkie tematy. W rzeczywistości nie jest gorzej - mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest jeszcze lepiej, bo gdy obserwuje się mimikę i gestykulację, dużo łatwiej manewrować słowem.
    Puentując - naprawdę ogromną rolę odgrywa wychowanie i obecność rodziców. Dziecko zostawione samopas, w obecności elektroniki - cóż, wnioski już sama wysunęłaś w poście.
    Zamieńmy czasem durne sprzęty na książkę. Fantasy.

    OdpowiedzUsuń


Zapraszam do komentowania.
Każda opinia jest dla mnie ważna, dlatego też nie skasuję Twojego komentarza.

Życzę Miłego Dnia.