poniedziałek, 22 września 2014

Montag Musik #39 - calm wersja 2...

Cześć,
Znowu jesień puka nam z wolna do okien, kap tu, kap tam, kap tu i tam. Choć nie jestem zwolenniczką moknięcia na deszczu, bo raczej nic przyjemnego w tym nie ma, to jesień sprawia, że staję się bardziej melancholijna i w gruncie rzeczy ją lubię. Bo ona daje się lubić... za słońce, jego wschody i zachody, za żółć, złoto i czerwień oblewające niczym farba tysiące krzewów i drzew... za płaszcze, szaliki, za jarzębiny i kasztany. Za to, że mimo iż z rana wychodzimy w podłych humorach i "ogaceni" od stóp do głów w cieplejsze ubrania, to wracamy do domów z rozpiętymi płaszczami i otwartymi umysłami. Choć często sprawia, że przeziębiamy się nawet kilka razy kiedy sobie trwa w najlepsze, to komu tych cierpień nie wynagrodziła gorąca herbata czy czekolada z książką w ręku pod kocem. Jesień to też powrót do szkoły czy uczelni... powrót do starych nawyków i uruchomienie szarych komórek... no i nie zapominajmy o powracających na ekrany serialach z czeluści przeróżnych wytwórni.
Koniec końców... nie taki diabeł straszny... jak się sam na złoto maluje.

A o to dzisiejsze dźwięki :








Pozdrawiam ciepło

Atom


piątek, 19 września 2014

Akcja "Celebruj chwile" z Arcy Joko :) - DIY


Hej Wszystkim,
dość długo zbierałam się do tego posta, ze względu na to iż potrzebowałam chwili na wykonanie pewnej rzeczy związanej z akcją.
Akcja ta to oczywiście "Celebruj chwile" wymyślona i stworzona przez Arcy Joko :) Jeżeli chcecie zapoznać się z informacjami na temat tej akcji zapraszam tutaj:



Ja pokrótce tylko powiem, że tematyka pierwszego celebrowania dotyczy Szkoły i powrotu do niej.
A o to lista tematów do wyboru:
1. Paznokcie wzorowej uczennicy.
2. Paznokcie niepokornej uczennicy.
3. Fryzura do szkoły.
4. Szkolna stylizacja.
5. Makijaż do szkoły.
6. Szkolne inspiracje. 
7. DIY - zrób swój własny pojemnik na ołówki/długopisy itp. 
8. Kosmetyczka uczennicy. 
9. Kreatywne Pisanie - " Cofasz się w czasie do swojego pierwszego dnia szkoły średniej/ studiów. Co byś powiedziała sobie sprzed lat? Jakieś rady? Jakieś ostrzeżenia? :D

Akcja trwa do jutra, także jeszcze możecie napisać posty,a jak widzicie tematyka jest dość bogata i każdy znajdzie coś dla siebie :)

W związku z tym, że jestem dość sentymentalną osobą, a zawsze dość miło wracało mi się po wakacjach w progi szkoły, czy też obecnie uczelni, postanowiłam, że stworzę coś co przy okazji przyda mi się na studiach. Gdy tylko przeczytałam posta Arcy Joko od razu wiedziałam co chcę wykonać.
I tym o to sposobem powstał piórnik, dość nietypowy jednak praktyczny:

piórnik z zawartością i zawiązany.

na pusto.
na pusto i rozłożony.

a tutaj w trakcie tworzenia:

Materiał jakiego użyłam na piórnik pochodził z sukienki, która od jakichś 5 lat leżała u mnie w szafie, wielokrotnie zastanawiałam się co z niego a właściwie niej można zrobić. Odcięłam więc górę od sukienki i z tych trójkątów ręcznie uszyłam piórnik/saszetkę :) przy okazji ramiączka robią za zapięcie piórnika. Aksamitna, czarna wstążka to nic innego jak sznurki od sukienki aby powiesić ją na wieszaku. :) Nie myślałam, że tak miło i szybko będzie mi się tworzyć taki drobiazg.
Piórnik z pewnością posłuży mi już od października, skrócę jedynie trochę ramiączka, aby mi się nie plątały :))

A jak Wam się podoba?
Jak Wasz powrót do szkoły? i czy chętnie do niej wracacie? :))

Trzymajcie się ciepło.
Atom

poniedziałek, 8 września 2014

Montag Musik #38. - calm.

Hej hej,
nadrabiam dziś blogowe zaległości, ostatni tydzień był dość intensywny, zaczynając od leśnych podróży w poszukiwaniu grzybów, przechodząc przez dziesiątki sklepów i złowieniu kilku ubraniowych łupów w dobrej cenie a kończąc na kilku rowerowych wyjściach z Angeliką :)
Rower się jakoś ze mną zaprzyjaźnił i mam ochotę na więcej. Gdy jeżdżę sama, bywa że kilometry dłużą się w nieskończoność, za to jazda z kimś to po prostu przyjemność.
Nie obyło się także bez przejść i straconych nerwów w super-pharm. Ale o tym w zakupowym poście. Dziś za to dźwięczny poniedziałek.
Zapraszam do piosenek.
Dawid Podsiadło - No.


Delerium ft. Sarah Mclachlan - Silence. 

 Sarah Mclachlan - Elsewhere. <3

Röyksopp - You don't have a clue.


Trzymajcie się ciepło, buziaki
Atom



Ps. Nie mogę się napatrzeć na to cudo:

środa, 20 sierpnia 2014

Bilder #11. - waaaakacje!

Witajcie,
 dawno nie było, więc pojawia się dziś.
Instagramowy mix ze zdjęciami, tym razem odsłona wakacyjna. Trochę tego i tamtego, tamtego i tego również. Migawki chwil ulotnych, zaklęte, zmniejszone i uchwycone za pomocą ubogiego sprzętu, potocznie nazywanego przeze mnie szajsungiem.
Nie przedłużając...




1. Zupa krem gratka... pomidorowo - kalafiorowa <3 2. Szłyki <3
3. Składakiem przez świat. 4. Łupy z decathlonu, swoją drogą można dobrze i tanio się "najeść"



5. Najlepszy! nie smakuje pastą do zębów. 6. Pizzzerinki twarde jak kamień. <3
7. Selfie. 8. Best vine ever.



9. Trochę morza <3 10. I tutaj też morze...
11. Tak, to nadal morze <3 12. Nadal tak samo mało inteligentne czasopismo jak przed laty, ale krzyżówkę ma.



13. Brak opisu. 14. O i jeszcze jedno zdjęcie <3
15. Jak morze to i ... gofry. 16. Taka sytuacja na niebie... na plaży czułam się jak na patelni.



17. Czas na sowią panna cottę ^^ 18. Wkradło się trochę rudości dla odmiany.
19. Lodowe Marzenie, Angelikę oszukali, biedne truskawkowe. 20. Rzęsy rosną...

21. Jest czerwona... pojawiła się i nowa WSK w stajni. Biały Rumak Pe.
I to by było na tyle.
Kolejny mix z pewnością pojawi się we wrześniu. A za tydzień plaża i morze, niech te dni uciekają szybciej... a później zwolnią choć na trochę.

Miłego dnia dla Wszystkich :)
Buziaki
Atom

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Montag Musik #37. - wspomnienia zaklęte w muzyce.

Hej,
poniedziałek, poniedziałek, początek tygodnia... w niezmiennym dla mnie stanie już od około roku. Na ogół samotny, napięty i spięty. Gnający przed siebie, przynoszący nowe... nieznane, czasem też zapomniane. Powracają wtedy z czeluści jakieś przebłyski nieugaszone. Dają się we znaki, dają się poczuć i pozwalają wspominać.

Edyta Bartosiewicz - Jenny


Varius Manx - Piosenka księżycowa

Agnieszka Chylinska - Nie mogę cię zapomnieć


Tomek Makowiecki - Ostatnie wspólne zdjęcie


Zostawiam Was z dzisiejszymi dźwiękami, a sama uciekam troszkę popedałować, na tyle ile mi nogi pozwolą i rzecz jasna pogoda.

Trzymajcie się ciepło
Atom

sobota, 16 sierpnia 2014

4 Long Lashes - efekty.

Witajcie,
 jako iż praktycznie w opakowaniu brak już jakichkolwiek kropelek, przyszedł czas na rozliczenie się z odżywką do rzęs 4 Long Lashes. Stosowałam ją regularnie, codziennie na noc po demakijażu, od 15 lutego 2014 aż do początku lipca. Wtedy też zauważyłam, że opakowanie powoli robi się puste, do początku sierpnia postanowiłam zrobić sobie miesięczną, a w praktyce, dłuższą przerwę od odżywki.


O łatwej i szybkiej aplikacji, wspominałam już w drugim poście na temat tej odżywki, wtedy to pokazałam Wam pierwsze, małe efekty poodżywkowe. (możecie zobaczyć je tutaj: 4longlashespomiesiącu. )
Jedyny mankament jaki od czasu do czasu sprawiał, że się denerwowałam, to lekkie zaczerwienienie górnej powieki. Nie była jednak opuchnięta czy nabrzmiała. Od czasu do czasu podczas stosowania miałam czerwonawą linię tuż nad linią rzęs.


A teraz czas na efekty po 5 miesiącach regularnej kuracji i miesiącu przerwy: 

Co zauważyłam?
przede wszystkim wzrost rzęs, wcześniej rzęsy sięgały piega nad prawym okiem, a teraz sięgają grubo dalej, dodatkowo się zagęściły z czego jestem bardzo zadowolona.
Po ponad miesięcznej przerwie od odżywki nie zauważyłam jakiegoś znacznego pogorszenia się rzęs. Czasami znajdę na płatku jakąś rzęsę podczas demakijażu, ale nie jest to nic nadzwyczajnego, ponieważ od czasu do czasu i tak pojedyncze rzęsy sobie po prostu wypadały.

Ogólnie mówiąc jestem bardzo zadowolona, zaopatrzyłam się w jej drugie opakowanie i podejrzewam, że od września bądź października znowu zacznę wspomagać i nawozić swoje rzęsy.
Za taką cenę mamy według mnie bardzo dobry produkt, wiem wiem, w sieci istnieje mnóstwo zwolenniczek Revitów,Xlaszów i innych laszów których ceny wynoszą od ok 200 zł w górę, ale jeżeli nie mamy takiego majątku, by wydać je na opakowanie o pojemności 3ml, a chcemy podratować nasze rzęsy to ja gorąco polecam tą odżywkę. Cena regularna we wszelakich drogeriach to ok 70 zł. W promocji możemy ją kupić za 65 zł, a tak jak mi się udało to zrobić, nawet za 41 zł. Oczywiście wszystko zostawiam kwestii własnej.



Macie jakieś pytania odnośnie tejże odżywki?
A może same jej używałyście? Jak się u Was sprawdziła?
I ciekawa jestem czy wy zauważyłyście jakieś efekty na zdjęciach :)

Trzymajcie się ciepło, buziaki
Atom




*To nie jest post sponsorowany, odżywkę zakupiłam sama.

wtorek, 12 sierpnia 2014

30 dni z przysiadami i brzuszkami.

Witajcie Wszyscy,
na moim blogu nie poruszałam jeszcze tej tematyki, a mianowicie ruchu, sportu i rekreacji. Ale ze względu na to, że podjęłam wczoraj pewne małe "wielkie" wyzwanie postanowiłam napisać w tej sprawie.
 Nie ma co, raczej ze mnie żaden sportowiec, za czasów szkolnych za bardzo z lekcjami wf'u się nie lubiliśmy, poza małymi wyjątkami: piłką nożną czy siatkówką, reszta wymysłów typu koziołki, fikołki czy rzuty nie sprawiały mi żadnej satysfakcji, tym bardziej, że nauczyciele wf'u nie mieli u mnie żadnego autorytetu. A to wszystko za sprawą tego, że sami nie wykonywali ćwiczeń których od nas wymagali. Jak ktoś ma mieć szacunek do kogoś kto zdziera gardło i nosi spódnicę i gwizdek jako berło władzy wuefisty. Postrzegałam ich jako hipokrytów, bądź zboczeńców, to drugie tyczy się głównie męskiej strony władzy. Dlatego tak bardzo nie lubiłam lekcji, które z założenia powinny pomagać uczniom się rozluźnić, rozgrzać i zachęcić do dalszego rozwoju fizycznego.

Mając 22 lata sama w końcu doszłam do wniosku, że trzeba się troszkę za siebie wziąć. Od 2 lat nie mam już przymusowych zajęć sportowych, przez co, jakby to ująć, pożegnałam się z systematycznym ruchem. Spacery spacerami, biegi na autobus czy ćwiczenie kciuków to jedne z ostatnich moich systematycznych wysiłków. Fakt faktem, jeżdżę jeszcze na rowerze, ale zaczęłam dość późno w tym roku, w zeszłym roku trochę biegałam i jeździłam.
Przez ostatnie pół roku... a dokładniej od stycznia do lipca udało mi się zgubić 18 kilogramów. Zaczęłam się odżywiać zdrowo i z głową, jeść przede wszystkim systematycznie (5-6 posiłków dziennie) i nie podjadać. Słodycze poszły w odstawkę, chociaż nie powiem, że nie ... do końca się z nimi nie rozstałam, bo jak mam ochotę to sięgam po czekoladę i jakoś nie mam wyrzutów sumienia.
Ale nie przedłużając przejdźmy do puenty...
Moja waga w obecnej chwili stanęła i uważam to za połowiczny sukces, nie tyję, ale również nie chudnę, dlatego zdecydowałam się na ruch ,aby ruszyć wagę... i wprowadzenie go do swojego życia powoli lecz systematycznie.
Wczoraj podjęłam wyzwanie "30 dni z przysiadami i brzuszkami". Czemu te ćwiczenia? ponieważ można wykonywać je w domu, rzekomo mają ujędrnić moje ciało, podnieść pupę, zmniejszyć cellulit i rozbudować trochę mięśni. Oprócz tego regularna jazda na rowerze, przynajmniej 4 dni w tygodniu. Dziś dodaję jeszcze ćwiczenia w domowym zaciszu z MelB. Będę ćwiczyć na tyle ile pozwoli mi przestrzeń w moim domu ;)
A tak się klaruje trzydziestodniowy plan:

W tym tygodniu pojawi się jeszcze na pewno post dotyczący 4 Long Lashes i mojej opinii po półrocznej kuracji. Czy rzęsy odżyły i urosły? :) same ocenicie.
Zapraszam Was do podjęcia wyzwania w raz ze mną, nic nas to nie kosztuje, a brzuszki i przysiady możemy bez skrępowania robić w domowym zaciszu.

Trzymajcie się ciepło.
Atom


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Montag Musik #36. - dźwięczne dźwięki.

Hej, hej Wszystkim.
Dziś jak zwykle dźwięki,a tymczasem zostało mi jeszcze 2 tygodnie do wyczekiwanych wakacji. Jakoś przez ostatnie 3 lata nie mogliśmy się z Pe. zebrać w sobie, bo ciągle coś wypadało, no i wreszcie będzie tydzień wolnego od wszystkiego. Niby niewiele, ale zawsze to miła odskocznia od codzienności.
Na wakacje wybieramy się do Sobieszewa, a w planach są przejażdżki rowerowe, Gdańsk(nie widziałam go z 10 lat) no i Zoo w Oliwie, oczywiście będę tam polowała na sowy :) Już w tej chwili zaklinam i zamawiam pogodę... tfutfu żeby nie zapeszyć. A jeszcze przede mną zakup kostiumu kąpielowego, najgorsze jest to, że jak już upatrzę sobie jakiś i rozmiar jest dobry w biuście, to kąpielówki są za wielkie. Więc czeka mnie, no i Pe. męczarnia w poszukiwaniu kostiumu. Już mu współczuję, mam nadzieję, że poszukiwania będą krótkie i owocne.
Dziewczyny mała prośba, polecicie mi jakieś sklepy, nawet te internetowe w których można w przystępnej cenie kupić kostium kąpielowy? Z góry będę na prawdę bardzo wdzięczna.

A już teraz zapraszam na dźwięki.

Coldplay - Magic

U2 - Ordinary Love

Fair Weather Friends - Cordiac Stuff

Oasis - Wonderwall

Miłego początku tygodnia i nie tylko.
Buziaki
Atom

piątek, 8 sierpnia 2014

Ulubieniec do rąk - Nivea błyskawicznie nawilżający.

Cześć Wszystkim,
podejrzewam, że każdy z Nas, kto używa kremów do rąk, stawia na to aby krem odżywiał, nawilżał no i między innymi szybko się wchłaniał. Do tej pory przewinęło się przez moje palce już kilka, a może i kilkanaście kremów. Niektóre z mazideł nadawały się do kosza po tygodniu, inne idealnie sprawdzały się w roli kremu stóp jak np. Evree, a jeszcze inne mimo swej wysokiej ceny nie spełniały wszystkich moich wymagań. Powiem Wam, że używałam Ziajkowych kremów i były ok, Garnier jeszcze jakoś przejdzie, Mixa sprawdza się idealnie dla mojej mamy. Zdziałała cuda, po tym jak dłonie mojej mamy były posiekane przez mróz i czy też tak jak teraz : zniszczone od detergentów i wysuszone przez słońce. Fakt, faktem ok 17 zł jest to dla mnie dość spory wydatek jak na krem do rąk, jednak jeżeli borykacie się z problemami skórnymi, a Wasze dłonie potrzebują ratunku, Mixę(Lipidowy krem do rąk, pielęgnacja suchej skóry) polecam bez wahania. Wchłania się po rozsmarowaniu dość szybko, pozostawia po sobie lepiący się film, jednak kosztem tego, na prawdę odżywia nasze dłonie.
Ale przejdźmy już do sedna i do mojego ulubieńca. Jest nim Błyskawicznie Nawilżający krem do rąk od Nivea.


Cóż mogę o nim powiedzieć?
Na prawdę zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, kupiłam go po tym jak zaczął go używać mój Pe. i spodobał mi się na tyle, że sama zawędrowałam do sklepu i zaopatrzyłam się w jedną tubkę.
Działanie:
Krem odżywia nasze dłonie już od pierwszych chwil po użyciu. Skóra jest miękka, gładka i delikatna, a do tego nawilżona, suche skórki znikają.
Konsystencja:
dość rzadka, nawet lekko lejąca się.
Wchłanianie:
Błyskawiczne. Rzadko kiedy to co jest na opakowaniu ma całkowite pokrycie z tym co dzieje się w rzeczywistości. Ale tu faktycznie mamy do czynienia z mega szybkim wchłonięciem się kremu, a w dodatku nie pozostawia po sobie lepkiego filmu, sama formuła kremu jest wg. mnie lekka.
Zapach:
Całkiem przyjemny, nie drażniący mojego nosa, przez jakiś czas utrzymuje się na skórze.
Opakowanie:
tubka 75 ml, zamknięcie typu klik. Wygodny w użyciu.
Cena:
ok 10 zł.
Dostępność:
wszelakie drogerie.

Dla zainteresowanych skład kremu:



Dla mnie to krem do rąk numer 1! :) i polecam go każdemu, kto szuka błyskawicznie wchłaniającego się i nawilżającego mazidła do rąk.

Trzymajcie się.
Atom

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Montag Musik #35. - dźwięczny powrót.

Powracam.
Dziś co prawda muzycznie, ale w głowie roi mi się już kilka pomysłów na posty.
Przerwa od bloga i blogosfery mi się przydała. Trwający 4 miesiące odpoczynek pozwolił mi na to, abym zajęła się skończeniem studiów, dał mi możliwość spojrzenia całkiem inaczej na blogosferę ale także uświadomił mi, że jednak trochę tęsknię za pisaniem... tak trochę tyci tyci. ;)
Mimo, że felietonistka ze mnie żadna, recenzentka czy krytyk również, to jednak podzielę się z Wami kilkoma opiniami na kosmetyczno-zapachowe tematy, z resztą nie tylko... A wszystko ze świeżym spojrzeniem i czystą głową.

Ale dziś... dźwięki.
Brzmiące dość zagranicznie i światowo, jednak to nasze, rodzime polskie zespoły.

Przyszłam na koncert XxanaxX a odkryłam ich. Chłopaków miałam okazję usłyszeć na żywo we Władysławowie i poznać. Sympatyczna czwórka z dużą dawką energii.
Fair Weather Friends - Fortune Player


XXANAXX - Stay


Terrific Sunday - In my Arms


Sorry Boys - Evolution


Cieszę się, że coś tam się dzieje jednak w naszej muzyce, że nie zatrzymaliśmy się na disco polo, czy też Krawczyku, Edzi, Dodzie czy innych, choć nie umniejszam ich talentu. Dźwięki powyżej, może nie są dla wszystkich i wcale nie mam nic do tego, każdy słucha czego chce, jednak zachęcam do posłuchania.
Idę buszować z utęsknieniem na rozciągniętych aż po horyzont Waszych zakątkach.

Trzymajcie się ciepło
Atom.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Przerwa.

Hej, hej,
troszkę mi się ostatnio poplątało i zaplątało w życiu, uciekła wena na rzecz myśli związanych z obroną licencjatu, która stoi pod jednym wielkim znakiem zapytania u całego mojego roku. Nie wiemy dokładnie co, jak i czemu, dlatego spędza mi to sen z powiek i nie daje ruszyć do przodu. Bo gdybyśmy mogli już zająć się pytaniami, to byłoby świetnie, ale pytań praktycznie nie ma, prowizoryczne są, nie pozostaje mi więc nic innego jak po prostu zająć się czymś i powoli zacząć opracowywać "wszystko".
Z racji tego zagmatwania, robię sobie tutaj przerwę. Blog odpocznie od muzyki, zdjęć i recenzji...
Wrócę, jak tylko pojawi się jakieś małe światełko w tunelu. Przepraszam także za nieobecność na Waszych blogach, ale mam nadzieję, że przez te kilka wolnych dni uda mi się nadrobić zaległości.
To, że ja nie będę pisać, nie oznacza wcale, że nie pojawię się od czasu do czasu u Was.
A nóż, widelec i łyżka, czytając jeden z Waszych postów zostanę natchniona i zawitam tu i coś naskrobię.
Także nie wykluczam pojawienia się kilku postów w przerwie "do wakacyjnej".

Tak więc, ogłaszam przerwę w blogowaniu do obrony licencjatu, jednak mam nadzieję, że zajrzę tu od czasu do czasu, a po obronie ruszę z większą siłą.

Trzymajcie się ciepło.
Buziaki
Atom


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Montag Musik #34 - The XX

Dobry wieczór,
już teraz krótko, zwięźle i na temat... bo w końcu dźwięki mówią same za siebie...

The XX 
 Night Time


Infinity

VCR


A ciekawskich przebiegu mojej 40 dniowej akcji zapraszam do poprzedniego posta.
Buziaki

Atom

Podsumowanie Akcji - 40 dni bez kosmetyków.

Hej hej Wszystkim,
dziś przygotowałam krótkie podsumowanie Akcji organizowanej przez Naomi Bloguje - czyli Akcji "40 dni bez zakupów kosmetycznych". Była to moja pierwsza blogowa akcja, która mimo iż nie zakończyła się całkowicie pomyślnie, to jednak nie uważam jej jako swojej porażki i nie poniosłam totalnego fiaska.
Jak przebiegała akcja? Jak się zakończyła, o tym już za chwilę...
Zdecydowałam się na tę akcję, bo postanowiłam zużyć wreszcie zapasy kosmetyczne, które ciągle się piętrzyły, a przy okazji zobaczyć ile kosmetyków uda mi się zużyć w tym czasie...
Już pierwszego dnia akcji byłam narażona na porażkę. Dzień bez zakupów dla mnie był ciężki, bo mimo iż wybrałam się na nie, po to aby kupić kosmetyki dla mamy i babci, to jednak ciężko było mi obojętnie przejść przez labirynt półek z promocjami. Jednak udało mi się wyjść ze sklepu bez kosmetyku dla mnie. Dalej szło jak z górki, aż nastał 30 dzień akcji. Odbierałam wówczas zamówienie z perfumerii empik. Niestety przepadłam, kupiłam sobie perfumy Naomi Campbell Cat Deluxe at Night 30 ml, kupiłam je ze względu na to iż stacjonarnie nigdzie nie mogę już ich kupić, a jest to mój ulubiony zapach, tak wiem, może to głupie tłumaczenie, ale w ciągu ostatniego roku poszukiwałam nowego zapachu i nic kompletnie nic mnie nie oczarowało. Mój Pe. miał już dość chodzenia za mną po perfumeriach, bo ciągałam go od Douglasa po Sephorę z milion razy, wychodząc z grymasem na twarzy... i jego i moim.
Ale nie ważne, tu zaznaczam, że wydałam 95,08 zł... był to mój pierwszy zakup kosmetyczny podczas akcji.
Drugim zakupem okazały się : szampony Batiste w wersji mini oraz paletka TECHNIC Electric Beauty. Na zakupy skusiłam się przez moje kosmetyczne kusicielki, które akurat robiły zamówienie na cocolicie. Wydałam za te produkty (w promocyjnych cenach) : 25,8 zł.
I to by było właściwie na tyle, podsumowując, z portfela ubyło mi: 120,88 zł.

Nie uważam, kupienia sobie perfum, czy też szamponów lub paletki jako porażkę w akcyjnej zabawie. Po prostu przeszłam na ciemną stronę mocy,fakt skusiłam się na te kosmetyki, jednakże nie kupiłam nic innego. Z domowych zapasów udało mi się zużyć dwa peelingi z Joanny oraz peeling Tutti Frutti, żel pod prysznic z Avonu, płyn do kąpieli z Tutti Frutti, dezodorant Rexona(jeden dodatkowy miałam jeszcze w zapasach sprzed akcji ;)), a jestem w trakcie kończenia balsamu do ciała Tutti Frutti. Myślę, że ta akcja pokazała mi, że nie ma co kupować tak wielu żeli i innych kosmetyków na wyrost. Jeszcze przez jakiś czas będę zużywała żele do mycia oraz balsamy, które mam, a dopóki one nie wyjdą z domu, nowe nie pojawią się na półkach. Będę starała się również kupować kosmetyki, tylko wtedy kiedy inne dobijają już dna. Ot, takie moje małe , nowe postanowienie :)

Ciekawa jestem jak poszło innym uczestniczkom Akcji. Gdy pojawi się całe podsumowanie u Naomi Bloguje z chęcią podrzucę Wam linka z postem.

Na blogu pojawi się jeszcze dziś Montag Musik, a tymczasem, ja uciekam wykorzystać piękną pogodę.
Trzymajcie się ciepło
Atom.

poniedziałek, 31 marca 2014

Montag Musik #33.

Dzień dobry wieczór Wszystkim,
nie marzę o niczym innym w tej chwili jak o tym, aby położyć się do łóżka i oddać się w objęcia Morfeusza,
ale postanowiłam, że tej blogowej serii nie przerwę choćby nie wiem co, dlatego też jestem i piszę.
Cały dzień na uczelni to zbyt wiele, wolałabym już chyba siedzieć w pracy 8 godzin, niż na siłę starać się coś pojąć po 7 czy 8 godzinie wykładów, ale co tam, nie ma co narzekać, bo zawsze jakoś urozmaicamy sobie przerwy.

W tym tygodniu podsumowanie blogowego wyzwania : ´40 dni bez zakupow kosmetycznych", ciekawe jestescie jak Nam poszlo? na pewno pojawi sie u mnie post o tej tematyce jak i oczywiscie przekierowanie na akcyjne podsumowanie. Powiem Wam tylko, ze bylo ciezko, na poczatku bylo swietnie, ale po 30 dniach uleglam zalamaniu i przeszlam na ciemna strone mocy... o skutkach dolaczenia do niej rowniez bedziecie mogly przeczytac w podsumowujacym poscie.
A teraz przejdzmy juz do stalego punktu programu, czyli dzwiekow...
dzis rowniez troche sentymentalnie i zwiezle.

The XX - Islands (noce spędzone na włączaniu utworów na dvd <3)

Lykke Li - Until We Bleed

Ellie Gaulding - Your song

i specyfik nad specyfiki, nie polecam wszystkim...
Bjork - Pegan Poetry

 Buziaki
Atom

poniedziałek, 24 marca 2014

Montag Musik #32.

Hej,
dziś tak troszkę o moim zawieszeniu się pomiędzy pewnymi sprawami, sen z powiek powoli zaczyna mi spędzać tegoroczna obrona licencjatu, z jednej strony nie mogę o niczym innym myśleć, chcę się zabrać za wszystko, a z drugiej zaś chciałabym o tym zapomnieć i przespać jak niedźwiedzie zimę.
Ale cóż, chyba ruszam pełną parą od przyszłego tygodnia, nie można stać dłużej w miejscu.
Z racji pogmatwania, dziś 3 utwory, jak zawsze, standardowo, dźwięki, które lubię.

Oasis-Wonderwall

Arcade Fire-Ready to start

Yeah Yeah Yeahs - Maps

Miłego tygodnia.
Buziaki
Atom

czwartek, 20 marca 2014

Krótko i zwięźle o perfumeryjnej promocji!

Hej, hej,
ostatnio poszukiwałam swoich ulubionych perfum na wielu portalach drogeryjnych, gdyż stacjonarnie są rzadko dostępne w sklepach w moim mieście. Jednakże, zawiedziona zakupem perfum na allegro(długa historia... paczka ponoć zaginęła na poczcie, a trafiały się także podróbki), skierowałam swoje oczy na drogerie i ich sklepy internetowe. Fakt, faktem, wszędzie dostępna jest wersja 15-mililitrowa Naomi Campbell Cat Deluxe at Night, a chciałam kupić sobie troszkę większą pojemność, bo wiem, że ta wersja znika z półek, a z czasem przepadnie gdzieś w czeluściach magazynów.
Jako, iż szukałam jeszcze foremki na wypieki w kształcie sowy w empiku, postanowiłam w wyszukiwarkę wrzucić także krótkie hasło: Naomi Campbell. Wiecie co ukazało się moim oczom?
Tak jest, nic innego jak wiele perfum od Naomi, jednak ku mojemu zaskoczeniu, pod ich zdjęciami widniały ceny, które bardzo mi się spodobały. A więc zabrnęłam dalej, zaczęłam szukać informacji w internecie i jak się okazało obecnie w perfumerii Empik w sklepie internetowym jest wyprzedaż perfum nawet do -60% a także kosmetyków.
Jeżeli wasze zapachowe chciejstwa są na ogół w horrendalnych cenach, polecam zajrzeć do ich internetowego sklepu, a nóż widelec i łyżka, znajdziecie swoje perfumy w atrakcyjnej cenie.
Oprócz Naomi Campbell zamówiłam dla swojego Pe. perfumy Kenzo L'Eau par Kenzo pour Homme 100 ml w cenie 172,99.(cena regularna 305zł)
Nie jest to post sponsorowany, piszę z serducha, a może komuś po prostu przyda się ta informacja i jak ja będzie się cieszył ulubionym zapachem, kupionym w o wiele niższej cenie :)

I jak? skorzystacie z promocji? :)

Trzymajcie się ciepło.
Buziaki
Atom

poniedziałek, 17 marca 2014

Montag Musik #31. - trochę dźwięcznych staroci.

Witajcie Wszyscy,
przed nami 31 tydzień z muzyką, a co dziś dla ucha?
Troszkę staroci, z pewnością je znacie, a może nawet lubicie. Przyznam się bez bicia, że troszkę popłynęłam, a jak mawiają im głębiej w las, tym więcej drzew. Przechodziłam od piosenki do piosenki, a każda kolejna sprawiała mi uśmiech na twarzy i budziła wspomnienia, a przy okazji do głowy wciskała kolejny utwór. Tak ciężko było mi się zdecydować, że dziś 5 utworów.
Bez zbędnego pisania, zapraszam do słuchania.

Whitesnake - Is this Love

Spandau Ballet - True

Mr. Mister - Broken WIngs

Bryan Ferry - Slave to love

Culture Club - Do You really want to hurt me

I z tego miejsca dla Wszystkich...
Miłego Tygodnia :)
Buziaki
Atom

niedziela, 16 marca 2014

"4 Long Lashes" - minął miesiąc...

Hej, hej,
tak jak zapowiedziałam na początku tygodnia, dziś przychodzę z postem o odżywce.
Zacznijmy od tego, że wielokrotnie przymierzałam się do kupna jakiejkolwiek odżywki do moich "rzęsidełek", aczkolwiek wszystkie Rapidy, Revita, Neue i inne pochodne, które w drugim członie nazwy mają Lashes odstraszały mnie swoją ceną. Mimo wszystko 200 czy 300 zł wydane na 3 ml, to dla mnie mały żart. Wolę te pieniądze spożytkować na 100 ml pachnącej wody, albo wydać na zupełnie coś innego... Ale wiadomo, pieniądze są zawsze kwestią sporną, dlatego nie zagłębiajmy się już w ten wątek ;)
Swoją odżywkę zakupiłam w Super-pharm w zawrotnej cenie 47,99 zł.(cena reugularna ok 80 zł, dostępna również w Rossmannie). Moja mama też skusiła się na nią i obie zaczęłyśmy zabawę w wieczorne malowanie bezbarwnych kresek na linii rzęs.



Coś od producentów dla klientów, jak możemy niżej przeczytać, głównym składnikiem aktywnym i wpływającym na wzrost naszych rzęs jest bimatoprost... jest to substancja, która obniża ciśnienie wewnątrzgałkowe, a właśnie w działaniach niepożądanych można odnaleźć fakt, iż powoduje nadmierne owłosienie. (o Bimatoproście możecie poczytać tutaj: http://bazalekow.mp.pl/leki/doctor_subst.html?id=4526 )


(Skład: Aqua, Pentylene Glycol, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Bimatoprost, Hydrolyzed Hyaluronate, Pantenol, Allantoin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium Phosphate, Triethanolamine, Methylparaben, Alcohol.)

Apilkacja jest bardzo prosta, jak widać na załączonych obrazkach, mamy do czynienia z aplikatorem przypominającym eyeliner, tak więc nakładając jednym pociągnięciem u samej linii rzęs nawozimy je naszym preparatem.


No i o to pierwsze efekty po miesiącu:


Ogólnie mowiąc, jestem zadowolona z odżywki, nie ma się co oszukiwać, pełna kuracja powinna trwać 6 miesięcy, tak więc nie pozostaje mi nic innego niż po kolejnym miesiącu bądź dwóch przyjść do Was z, miejmy nadzieję, kolejnymi efektami. Do tej pory zauważyłam delikatne zagęszczenie się moich rzęs no i przede wszystkim ich (nieznaczny ale jest ;)) wzrost. Dodatkowo zauważyłam, że stały się jakby trochę bardziej sprężyste i elastyczne. Co do podrażnienia oczu, przez pierwszy tydzień powieki były lekko czerwone, a przez pierwsze dwa tygodnie miałam uczucie podrażnienia, ale w tej chwili to już minęło, podejrzewam, że po prostu oczy przywykły do tego preparatu ;)

A co Wy sądzicie o takim ratunku dla rzęs?
Ciekawa jestem czy widzicie różnicę, czy tylko mi wydaje się, że coś się poprawiło. :)

Tymczasem, życzę udanej Niedzieli,
Buziaki
Atom


środa, 12 marca 2014

Czerwień od Hean - czyli pomadka Classic Colours Festival.

Hej, hej,
co tam u Was moi Drodzy?
U mnie mimo, że na czole i nosie mam jeszcze pozostałości po upadku, a wszyscy ludzie patrzą się na mnie jak na ofiarę przemocy to muszę stwierdzić, że jest lepiej.
Pędzę dziś na zajęcia, aczkolwiek mam dla Was recenzję pomadki z Hean. Jeszcze w listopadzie w raz z koleżankami złożyłyśmy zamówienie w sklepie, ja postawiłam na dosłownie jedną rzecz, małe chciejstwo i do koszyka wrzuciłam Pomadkę Classic Colours Festival. A ponieważ od zawsze chodziła za mną pomadka w klasycznym czerwonym odcieniu, postanowiłam, że skuszę się na odcień nr 27 czyli Wiśnię Japońską.
Przed Wami o to i ona, bohater dzisiejszego zamieszania:


A coś od producentów?
"Najpopularniejsza pomadka marki Hean teraz jeszcze bardziej kremowa!
Odżywcza formuła anti-age z kompleksem regenerującym Dermaceridewitaminą E i wyciągiem z kiełków pszenicy intensywnie nawilża i wygładza naskórek ust, nadając im piękny kolor. 
Specjalne mikrosfery poprawiają trwałość pomadki i nadają ustom jedwabistą gładkość.
Aksamitnie kremowa formuła oparta na bazie najwyższej jakości naturalnych wosków Carnauba i pszczelego orazolejku rącznikowego sprawi, że Twoje usta będą wypielęgnowane i kusząco lśniące.
Szczególnie polecana dla przesuszonych ust. Zawiera filtry ochronne UVA i UVB."


Jak prezentuje się na ustach?


A co ja mam do powiedzenia o tej szmince?
Jest to całkiem przyjemne mazidło, którego aż tak bardzo na ustach nie czuć. Nie skleja warg, ma bardzo dobrą pigmentację a poza tym kolor bardzo mi odpowiada. Mimo iż na co dzień jej nie używam, to na jakieś imprezy, czy wyjścia sprawdza się idealnie. Utrzymuje się jakoś ok godziny, jednak za tą cenę bo ok 12 zł,  jest całkiem nieźle. Wiadomo, jeżeli już stawiamy na kolor na ustach, to zawsze trzeba się liczyć z tym, że w którymś momencie trzeba iść "przypudrować nosek" i zwyczajnie pomalować usta drugi raz.
Co do opakowania, zwykłe, lekkie, plastykowe do tego czarne ze złotem, jak dla mnie może być.

Co do właściwości pielęgnacyjnych szminki i jej kremowej konsytencji, z drugim się zgodzę, z pierwszym niekoniecznie. Ciężko mi zresztą stwierdzić czy ma jakiś zbawienny wpływ na moje usta, gdyż jak wspominałam nie używam jej na co dzień, aczkolwiek usta nie są po niej przesuszone czy też nie powstają żadne skórki.

Ciężko było mi również uchwycić szminkę bez lampy, gdyż, za oknem było już ciemno, a na drugi dzień szaro buro i ponuro. Aczkolwiek jest to na prawdę bardzo ładna klasyczna czerwień, która sprawia, że twarz wręcz ożywa. (drugie ujęcie kojarzy mi się ze zmierzchem nie wiedząc czemu ;) )


A jak Wam podoba się Wiśnia Japońska?
Miałyście już może styczność z pomadkami z Hean czy też z samą firmą?
Czekam na wrażenia i opinie ;)

Tymczasem, życzę miłego dnia Wszystkim.
Buziaki
Atom

poniedziałek, 10 marca 2014

Montag Musik #30 - dźwięki...

Hej,hej,
jak minął Wam tydzień?
Ja się goję po upadku, jednak narzekam teraz na coś innego, paznokcie a zwłaszcza kciuk są w opłakanym stanie i już nie wiem jak sobie z nimi radzić. Jem mnóstwo warzyw i owoców, widać jednak, że brakuje mi jakiegoś składnika, no cóż trzeba jakoś podziałać od wewnątrz, bo odżywka od Eveline też już jest spisana straty.
A co poza tym? Szykuję dla Was w tym tygodniu kilka postów jeden z kolorówki(Hean), jeden o "4Long Lashes" oraz Bilder, czyli instagramowe migawki. Zapraszam do zaglądania na bloga :) a dziś jak zwykle w poniedziałkowe popołudnie przypływają do Nas dźwięki...
także o to one:

Woman's Hour - Her Ghost (nigdy dotąd nie widziałam takiego teledysku... piękno w "prostocie")

Nothing but Thieves - Graveyard Whistling

Rosie Lowe - Right Thing

Trzymajcie się ciepło...
Atom.

poniedziałek, 3 marca 2014

Montag Musik #29. - dźwięki.

Hej,
wszystko u mnie toczy się powoli i w miarę spokojnie, choć już od samego rana nie zbyt mi się układało.
Poniedziałki zniszczą mnie chyba fizycznie, 8:15 do 19:15 na uczelni, bez okienek, nie ma to jak zaczynać tydzień od przeładowania... Może i narzekam i marudzę, ale po 6 godzinach na uczelni jeszcze jakoś pod koniec funkcjonuję, ale nie wiem jak to będzie w 9 czy 10 godzinę. Może być wesoło, sama jestem ciekawa co z tego będzie ;)

Tak wyglądał kawałek posta, który napisałam w przerwie ok godziny 14.
A co wyszło z tego wszystkiego pod koniec zajęć?
Upadek ze schodów. Wyglądam jak pobita, szczęście w nieszczęściu, że na guzach i otarciach się skończyło. Koleżanka stwierdziła, że chciała mnie łapać i zatrzymać, ale nie było nawet jak. Runęłam z hukiem, wyglądało to mnie więcej tak: przez pierwsze dwa schodki próbowałam po prostu zejść, ale jak już maszyna ruszyła, to upadłam na głowę, a później wyglądałam jakby ktoś wrzucił mnie do pralki na wirowanie. A teraz siedzę i sączę herbatę, obym jutro obudziła się bez łupiącego bólu gdziekolwiek.


Kilka dźwięków na wieczór ode mnie dla Was:

Elsewhere - Sarah Mclachlan

Kansas - Dust in the wind

Lamb - Gabriel

Coldplay - The Scientist

Życzę wszystkim miłego tygodnia.
Trzymajcie się
Atom

poniedziałek, 24 lutego 2014

Montag Musik #28 - kilka znienawidzonych utworów.

Hej, hej,
wczoraj, podczas jazdy samochodem z moim Pe. wpadł mi do głowy pewien pomysł. Akurat leciała piosenka Bruno Marsa, za którego twórczością jakoś bardzo nie przepadam. I pomyślałam, że zawsze w muzycznym poniedziałku goszczą piosenki, które lubię, a dziś aby przełamać impas podzielę się z wami piosenkami, które doprowadzają mnie do szewskiej pasji.
Znajdzie się tu oczywiście kilka utworów z ostatniego roku, ponieważ bardzo często ostatnimi czasy słuchałam radia... no i napotykałam chcąc nie chcąc na te "wspaniałości".
Na pierwszy ogień piosenka, która gościła na wszystkich plebiscytach, konkursach i festiwalach w zeszłym roku, a wokalistka ma charczący, wg na siłę udawany, przepity głos.
Przed państwem nikt inny jak Red Lips - i ich hicior - To co nam było.


Na drugi ogień idzie pies na baby, którego teledyski pokazują nam na wpół nagie panie, pnące się niczym bluszcz i owijające w okół pasa "wokalisty"... dodajcie do tego jeszcze trochę umcy umcy... i przed wami Pitbull. tu w raz z Ke$ha ;)

A tutaj dramat ostatnich dni, załamałam się psychicznie słysząc tą piosenkę w radiu. Mam wrażenie, że na prawdę autorzy nie mają i nie wiedzą o czym pisać. Igor Herbut (bodajże z zespołu Lemon) w piosence : Nie ufaj mi.

Etna - Dziadek - sami włączcie... na prawdę, zdaję sobie sprawę z tego, że na weselach ludzie świetnie bawią się przy disco polo i ja nic do tego nie mam... Ale akurat ta piosenka jest tak straszna, że nie wiem jak ktokolwiek może tego słuchać.


I na koniec mój ulubieniec Bruno... o nim już nie chcę się wypowiadać. Nie lubię go i tyle... Chyba po prostu dopadł mnie jego przesyt. Dwa lata temu oblegał wszystkie rozgłośnie radiowe, dlatego też przejadł mi się.
Tutaj w utworze Gorilla, swoją drogą, nie rozumiem jego uwielbienia do małp.


I to by było na tyle, a co wy myślicie o tych piosenkach? :)
Dajcie znać w komentarzach, jestem ciekawa jakie jeszcze piosenki Was wyprowadzają z równowagi? :)
Na koniec chciałam jeszcze powiedzieć, że podpięłam się pod Akcję 40 dniową u Naomi ( z bloga naomibloguje ). A na czym ona polega?
Przez 40 dni, począwszy od wczoraj, nie kupujemy kosmetyków, oprócz tych "higienicznych" i wykorzystujemy zapasy.
A czemu ja zgłosiłam się do tego wyzwania?
Zauważyłam, że strasznie dużo kosmetyków leży u mnie nie używanych, albo użytych tylko raz, a ciągle coś kupuję i wydaję pieniądze na nowe. Mam nadzieję że uda mi się wytrwać w tej akcji jak najdłużej i przy okazji zaoszczędzę trochę pieniędzy :P no i oczywiście 3 Kwietnia dam znać na blogu w podsumowaniu jak mi poszło. 

A tymczasem, miłego dnia :)
Trzymajcie się
Atom

środa, 19 lutego 2014

Prosto z Ameryki i Naked 2 dla ubogich.

Hej hej,
dziś o kilku nowościach, które stoją już na mojej komodzie i czekają na swoją kolej.


Tak jak większość blogosfery uległam i ja, za 48 zł kupiłam w Super-Pharm serum do rzęs 4 Long Lashes z Oceanic(AA). Używam jej od soboty, pierwszymi efektami, a mam nadzieję, że będą ;), podzielę się za ok miesiąc. Trzymajcie kciuki za moje rzęsy :)
Przy okazji kupna serum, skusiłam się na żel pod prysznic z Nivea - Powerfruit fresh. Dzięki temu, że wydałam w Super-Pharm więcej niż 35 zł, pól litrowy żel kupiłam 5,99.
Kolejnymi produktami do kąpieli są: Peeling myjący z Naturii o zapachu gruszki, kupiony w biedronce za 3,99 zł oraz zestaw Florista (Home&You) o przyjemnym kwiatowym zapachu. Dostałam go w prezencie od brata. Zestaw zawiera żel do mycia, balsam, mydełko oraz przeuroczą malutką myjkę :)
Do włosów zakupiłam Gliss Kur'a - Million Gloss (Ekspresowa odżywka regenerująca). Zapłaciłam 14,99 zł. Kupiłam 3 dni przed promocją w Rossmannie, oczywiście nie obyło się bez zgrzytania zębami przez to, że "przepłaciłam" 5 zł ;P ale trudno się mówi. Odżywki już używam, włosy nabrały odrobinę blasku. Ale zobaczymy czy wydarzy się coś więcej.
No i ostatni produkt to Krem do rąk z Evree, cena to od ok 8 zł. Jednak już zauważyłam, że nie bardzo pasuje mi do pielęgnacji dłoni. Dość długo na rękach utrzymuje się lepiący się film. Postanowiłam więc, używać go jako kremu do stóp. Po wczorajszej,wieczornej aplikacji okazało się, że moje stopy nad ranem wyglądały bardzo ładnie, a skóra była delikatna. Także, będę go używać raczej na te partie ciała ;)



 No i pojawiło się u mnie wreszcie zamówienie tak długo oczekiwane. W raz z koleżankami pod koniec stycznia składałyśmy zamówienie na KosmetykizAmeryki. Po wielu perypetiach i dniach oczekiwania dotarły do mnie kosmetyki... Śmiem twierdzić, że faktycznie czuje się jakby przyleciały do mnie zza oceanu, ponieważ tak długo to trwało. Ale nie mam żalu, bo wiem, że sesja i inne stresy siedziały koleżankom nad głowami. Dlatego dzięki bardzo Angel :* no i Kaji a dowiezienie ich w całości ;)
A co zamówiłam?


- Rimmel Glam Eyes HD - English Oak - 4 cienie o dobrej pigmentacji, które noszę ze sobą w torebce, cena 10,99 zł
- Manhattan Eyemazing Curved Black - tusz do rzęs, kupiłam z braku laku, cena 7,99 zł
- Manhattan Lotus Effect nr 96 T, jest to szary przełamany fioletem, zdjęcie nie oddaje koloru, cena 3,99 zł
- Essie crocadilly (snakeskin magnetic nail color), mój Pe. bardzo chciał, żebym go miała, więc wręcz nakazał i zapłacił za niego. Jest to mój pierwszy Essie w kolekcji, ciekawa jestem jak będzie się sprawował, cena 14,99 zł

Co jeszcze?


Jak widać na załączonym obrazku skusiłam się na tak zwaną paletkę Naked lub Mua dla ubogich. Przewertowałam wiele blogów przed jej zakupem, a w końcu wczoraj udałam się do Rossmanna i kupiłam ją za całe 11,89 zł.
Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona, za tą cenę mamy przyzwoitą pigmentację i zbiór 12 cieni do naturalnego makijażu. A dodatkowo nie osypują się tak bardzo jak cienie ze Sleeka. Dziś robiłam nią makijaż na próbę. Zachowawczo użyłam bazy(Paese), maty oczywiście kuleją, ale reszta cieni sprawuje się na prawdę nieźle. Minęło 7 godzin, a cienie trzymają się powieki, kolor nie zbladł. Jutro przetestuje je bez bazy.
Jestem na tak! i polecam ją każdemu z czystym sumieniem... Za tę cenę warto posiadać ją we własnej kolekcji.




I to by było na tyle z moich kosmetycznych nowości :) niedługo dam znać jak się sprawują.
A wy jesteście zainteresowane którymś z kosmetyków?
A może któregoś używałyście? dajcie znać w komentarzach :)

Tymczasem... Miłego dnia.
Buziaki
Atom