środa, 3 kwietnia 2013

wort.


ponoć na słowie się nie dorobisz.
mówią, że to słowo, to takie z przekazem, to z głębi, to z duszą, nie dotrze do wszystkich,
ponoć na prostym słowie zarobisz,
bo proste, z racji swej prostoty upchnie się w każdy kąt zmąconych myśli człowieczych.
no a co? a tak nie jest?
a jakby miało być?
na słowie zarabiają tłumacze, pisarze... głównie ci z wioski komercyjnej, którym zasługujemy większość kinematografii współczesnej... no i może Ci twórcy elitarnych dzieł,które swą prostolinijnością trafiają tylko do wybranych.
a pismaki brudaki? no zarabiają słowem, na cudzym, na krzywdzie, na szczęściu, na bólu i miłości...
mogłabym tu napisać jak złe są brukowce,ale po prostu no szkoda mi słów.
nie czytywałam nigdy opisów, burz, pustynii, świerków, nieba... skutecznie zniechęcił mnie okrzyknięty pośmiertną sławą Sienkiewicz, bolało mnie poszukiwanie dialogów w jego książkach/książce, do dziś nie wiem jak przetrwałam to cierpienie, musiałam, nie było innego wyjścia.
a teraz?
sięgam w różnych pozycjach po wszelakie dzieła, z każdą sekundą mam coraz mniej godzin na dostarczenie sobie dawki piśmiennej kultury.
często zaglądam w otchłań internetu, by zaspokoić głód zwrotów, przenośni, metafor i skrótów.
czytuję blogi, to nie z głupoty czy pójścia na łatwiznę, to z powodu tego, że i tu odnajdę perełki którymi warto zainteresować korę i źrenice.

to takie na dziś przemyślenia z pomylenia.

miłego choć zimnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Zapraszam do komentowania.
Każda opinia jest dla mnie ważna, dlatego też nie skasuję Twojego komentarza.

Życzę Miłego Dnia.