czwartek, 31 października 2013

Halloween'owe Pazurki.


Hej Hej :)
Wczoraj wieczorem wpadł mi do głowy pomysł.
Skoro na żadną Halloween'ową imprezę raczej się nie wybieram,
chociaż kto mnie tam wie, aczkolwiek wymyśliłam sobie, że chociaż na paznokciach zaznaczę to zagramaniczne "święto".

W sumie od kiedy byłam dzieckiem, zawsze chciałam ganiać przebrana od domu do domu i zbierać cukierki w Halloween.
Niestety nie dane mi było mi tego doświadczyć, jak pewnie wielu z Was.
Chociaż pamiętam, że mój brat w raz z kolegami, już od jakichś dobrych dwóch lat wałęsają się w tą dzisiejszą noc po domach i z mniejszym lub większym powodzeniem, zawsze udaje im się coś zgarnąć od ludzi. A to jakieś cukierki, czy owoce, a zdarzyły się nawet pieniądze. Oczywiście za każdym razem wymyślają sobie jakieś przebrania, czy to żołnierzy, czy super bohaterów.
Także, może jeszcze nie wszystko stracone i Halloween zawita do nas kiedyś... i zostanie na dobre.

No ale koniec tej małej refleksji.
Przedstawię wam teraz moje Halloween'owe pazurki. Tylko proszę, bądźcie wyrozumiałe, po raz pierwszy od dwóch lat przełamałam się by znów namalować coś na paznokciach.
Chociaż nie są to jakieś wygórowane wzory i kolory to myślę, że wyszło nawet,nawet.

a o to zdjęcia:


 
lewa i prawa ręka.
Halloween'owe pazurki z sową.


Lakiery użyte do tego zdobienia:
zielony Essence Colour&Go nr. 39, czerwony Golden Rose Classics Charming nr. 12, czarny my Secret nr. 121, biały Simple Beauty mini nr. 234, pomarańczowy Miss Sporty Clubing Colour nr. 303, niebieski AllePaznokcie nr. 34.

 Udanego Halloween dla Wszystkich :)

środa, 30 października 2013

Zmywacz Le Flash Manicure od L'Oreal.


Cześć Wszystkim :)
Dziś, idąc na uczelnię dopadł mnie deszcz. Szczęście w nieszczęściu, że była to chwilowa ulewa,
aczkolwiek nie wzięłam parasolki, więc oberwało mi się kroplami deszczu.
Wczorajszy dzień nie był zbyt ciekawy, bo pan młody doktor od Landeskunde (Krajoznastwa Obszarów Niemieckojęzycznych) wyżywał się na naszej grupie...
Na szczęścia karta się odmieniła... i mimo porannego bycia zmokłą Kurą spotkało mnie coś miłego.

Zaraz po zajęciach, czyt. o 11, udałam się po olejek zapachowy do Rossmanna.
Nie miałam innych zakupów w planie, jak tylko złapałam go w rękę od razu uderzyłam do kasy.
Zapłaciłam za niego, ale sympatyczna pani Kasjerka kazała mi chwilę poczekać.
 I chwilę później wyciągnęła dla mnie 3 prezenty.
Dostałam od niej :
Płyn do Demakijażu z L'Oreal(próbka), Zmywacz do paznokci Le Flasch Manicure (L'Oreal) oraz pomadkę (Garnier).



No i właśnie o zmywaczu napiszę słów kilka, bo od razu musiałam go wypróbować.

 L'Oreal le Flash Manicure - jednosekudnowy zmywacz do paznokci.


Producenci zapewniają nas o łatwym w użyciu zmywaczu w gąbce i błyskawicznym zmywaniu resztek lakieru z paznokci.
Moje pierwsze wrażenie?
Producentom nie mam nic do zarzucenia, faktycznie ten zmywacz w mig usuwa lakier/odżywkę z paznokci.
Dosłownie wygląda to tak:


1.Otwierasz buteleczkę.
2.Wkładasz palec w buteleczkę, w której to znajdują się dwa półksiężyce (gąbki, bardzo dobrze nasączone zmywaczem). Oczywiście dziurka między dwoma półksiężycami jest miejscem na palec.
3.Przykładasz paznokieć dosłownie na sekundę lub dwie do gąbeczki i pocierając wyjmujesz.
4. Cieszysz się szybkim usunięciem całego lakieru z paznokcia.

To tyle co mogę powiedzieć na tak zwany "pierwszy rzut".
Wcześniej nie miałam styczności z taką ideą zmywacza.
Ale szczerze? jestem pozytywnie zaskoczona.
Gdy otworzyłam zmywacz, pomyślałam, że gąbki trzeba wyjąć, jednak chwilę potem zorientowałam się o co tu chodzi.
Z kolei gdy pierwszy paznokieć poszedł w ruch, nie wierzyłam, że ten zmywacz sobie z nim poradzi.
A jednak, gąbeczki bardzo ładnie usuwają cały lakier z paznokcia.
Dosłownie cały.
Zapach?
Nie jest wcale drażniący, przypomina mi troszkę męskie perfumy.
Wysusza?
Nie, raczej nie, nie zauważyłam wysuszenia/stwardnienia skórek czy też zmatowienia płytki paznokcia.


Dla tych, które chciałaby zobaczyć skład, zamieszczam zdjęcie.

A Wy miałyście z nim styczność?
Co sądzicie o gąbczanej alternatywie dla płatków kosmetycznych bądź wacików?


o... zapomniałabym o olejku.
Postawiłam na pomarańczę z pachnącej szafy.

cena to całe 3,99, bo olejki z pachnącej szafy są teraz w promocji w Rossmannie.
W planach mam jeszcze jeden zapach, ale na razie nie mogę się zdecydować.
Może jakiś polecacie?


Jeżeli ktoś wytrwał do końca, to z góry dziękuję.
Miłego dnia dla Wszystkich. :)

poniedziałek, 28 października 2013

Montag Musik #11. + Małe zmiany.

Dziś dźwięki.
Stały punkt programu, czasem tylko spóźniony.
Lubię dobrze zacząć tydzień.
Muzyka pomaga się odprężyć.

A co u mnie?
Zaprzyjaźniłam się z Olejkiem Łopianowym i Odżywką z Eveline.
Niedługo pojawi się tu coś o kremie do twarzy, a nawet dwóch.
Niestety uległam wczoraj emocjom,
bo jak się zdenerwuję, to albo piekę albo maltretuję włosy...
A że pod nosem od jakiegoś miesiąca miałam szamponetkę o Tycjanowym odcieniu.
To tym razem ślepy traf chciał, że padło na włosy.
No i mam na włosach czerwono-tycjanową tęczę.
I tak jest za każdym razem, zamiast wyładować się na czymś, to pół biedy jak upiekę tuzin babeczek czekoladowych, 
ale nie daj boże w ręce wpadnie mi farbka do włosów, to nie ma zmiłuj.
Całe szczęście, że po miesiącu nie będzie już widać efektów mojej chwili słabości.
A z drugiej strony, kolor jest "okiej".
Szamponetka to : Marion, odcień 92-Tycjan.
Kolor wyjściowy moich włosów - ciemny blond.
W cieniu kolor przypomina czerwony, a w słońcu...

z góry przepraszam za artystyczny nieład na mej głowie, ale zdjęcie robione na szybko.
Tak właśnie wygląda efekt mojej uległości i złości.

+
Naszła mnie ochota, nie tylko na włosowe zmiany.
Mojemu internetowemu "sowiemu przylądkowi" też się coś oberwało.

 Mam nadzieję, że zmiany spodobają się i Wam.


a teraz...
Zostawiam Was z dźwiękami.

Something a La Mode - Feel Good

Lena Katina - Just A Day

Laura Veirs - Galaxies

Sarah Mclachlan - Plenty

The Sacrrifice - Michael Nyman ( piano version, coś dla lubiących klawisze )



Miłego Tygodnia.

środa, 23 października 2013

Bilder 5. - Migawki.

Cześć wszystkim.
Przychodzę dziś do was z instagramowym mixem.
Będzie trochę monotematycznie.

Trochę więcej zdjęć "Maluszka".
Trochę, tego co ostatnio u mnie,
chwile na zdjęciach.

1. i 2. Ostatni spacer po lesie.


3. Sowie "piórki." 4. Ulubione poduchy <3



5. i 6. Spoty Radomskich Klasyków, a wśród nich Czerwona Strzała Pe.
7. Jazda Maluchem zagina czasoprzestrzeń. 8. Jelcz, BMW Isetta i wiele, wiele innych.



9. 10. Okiem Malucha.
11. Miasto w masce... 12. Ostatnie jesienne podrygi na motocyklu.




13. Moja codzienność <3 14. Znaczek, wielki znaczek o.O
15. Wszyscy mają... mam i ja. <3


16. i 17. Przyszła jesień, zażółciło się na mieście.



18. Dokarmiamy z Pe. Tasiory,
 Kaczka która jest w środku, była pół kaczkiem a pół kaczką.
Miała zazieleniony łepek, a piórka były konkretnie wymieszane, trochę od pani kaczki a trochę od pana kaczki.

Miłego i słonecznego dnia życzę Wszystkim :)

poniedziałek, 21 października 2013

Montag Musik #10..

Zabiegana ja.
Zalatana, wiruję między obowiązkami a przyjemnością.
Dość intensywny weekend.
Chwila goni za chwilą,
minuty, godziny a nawet dni przeplatają się między sobą,
zderzają w tańcu zwanym codziennością.
Nikt nie nauczy nas kroków,
sami stawiamy je dość niezdarnie,
niepewność w każdym ruchu,
w końcu zrodzi się metoda,
w końcu pojawi się pomysł.

Coma - Sto Tysięcy Jednakowych Miast.


Piotr Rogucki - Wrony


Fever Ray - Keep The Streets Empty For Me


Damian Rice - 9 Crimes



Miłego dnia.

środa, 16 października 2013

Kominek i sowy...

Witajcie Wszyscy.

Przychodzę dziś do Was z kilkoma pytaniami jak i przedmiotami.
Ale przejdźmy najpierw do tytułowych bohaterów.
Od kilku miesięcy, ajć na pewno dobrego roku nosiłam się z zamiarem kupna kominka.
Moim oczom ukazywały się rozmaite kształty i kolory.
We wrześniu miałam upatrzony sowi kominek z home&you.
Niestety nie mogłam doprosić się w sklepie zdjęcia go z wystawy, a gdy przyszłam pewnego dnia to przepadł jak kamfora.
O super przyjemnych i sympatycznych paniach z mojego miastowego Home&You nie ma się co rozwodzić,
po prostu kobiety robią łaskę, że wchodzisz do sklepu i nie daj panie masz jakieś pytanie, nie wspominając już o tym, że chciałbyś coś kupić.
Zupełnie inaczej reagują oczywiście na mężczyzn, przekonałam się na własnej skórze i Pe.
Od razu widać co im po głowie śwista.
Tak bardzo lubię ten sklep, że nie mogłoby być inaczej jeżeli jego personel nie zalazłby mi za skórę.
Dobrze, już dobrze, przejdźmy więc dalej.
Sowi kominek po prostu odfrunął mi sprzed nosa, na szczęście pojawił się inny, taki w sumie zwyklak.
No i wpadł mi w ręce w zeszłym tygodniu.

Kupiłam go za 9.99 zł w Empiku.
Uważam, że to atrakcyjna cena jak na kominek, zwłaszcza, że już go przetestowałam i jestem zadowolona.

Olejek, którego używam obecnie to taki zielony z home&you, cena 7,50 zł.
Ma całkiem przyjemny, lekko cytrusowy zapach. Oczywiście kupowałam w sklepie na węch.
Ciężko mi powiedzieć co dokładnie w nim siedzi.
 

A dalej przechodzę do swoich ikeowskich przyjemniaczków.
Również w zeszłym tygodniu upolowałam dwie sowie poszewki.
Z pewnością mogłyście już zobaczyć je w reklamach telewizyjnych.
Nie mogłam przejść obojętnie no i uległam pokusie.
Na szczęście mój sowi fundusz miał odpowiednią ilość monet i mogłam sobie pozwolić na ten zakup.

Poszewki są obustronne, z jednej strony mamy czarno-białe piórka...

z drugiej zaś dwie urocze sówki.

a tu obie poszewki.

cena? 16,99zł/szt.

A teraz pytania do Was.
Oczywiście chodzi mi o woski Yankee Candle :)
1.co polecacie na pierwszy rzut? jestem otwarta na wszelakie owocowe jak i słodkie zapachy,tylko żeby nie były zbyt duszące.
 Pytanie numer 2. jak je "palić"?
3... na ile mniej więcej starcza jeden wosk?
4. skąd polecacie zamówić woski?

Bardzo dziękuję za każdą odpowiedź.
Życzę Miłego dnia.


poniedziałek, 14 października 2013

Montag Musik #9.

Wreszcie temperatury podskoczyły,
to i samopoczucie z pewnością też się poprawiło.
Ja na dobry humor nigdy nie narzekam,
przechodzę przez życie z uśmiechem na twarzy,
staram się pokonać każdy kilometr z takim podejściem.
Ale nie wszystkim to odpowiada.
Często słyszę od innych, tych bardziej obcych niż bliskich,
" z czego się tak cieszysz? "
" co Cię tak bawi? "
" czemu ciągle się śmiejesz? "
Z natury jestem takim wesołkiem, czy sensowniej byłoby ciągle zalewać się łzami?
a może lepiej narzekać, marudzić i złościć się na każdym kroku?
Dziś od pewnego starszego pana w autobusie, uśmiechając się do niego z grzeczności, usłyszałam :
" z czego się tak ciągle pani śmieje? "
może pomyślał, że go nie szanuje, że z niego drwię,
a przecież uśmiechałam się tylko na każde jego słowo.

Nigdy bym nie pomyślała... że uśmiech może sprawić przykrość.
Widać za mało wiem o życiu...

No nic, nie będę przedłużać.
Zapraszam Was na muzykę...


Maggie Reilly - Everytime We Touch. (zdecydowanie najlepsza ze wszystkich możliwych wersji)



Roxette - Listen to your heart.
(Sentymentalnie... )



Thirteen Senses - Spirals <3



Chet Faker - No Diggity.



Spice Girls - Viva Forever ( trochę starego kiczu z lat dzieciństwa nigdy nie zaszkodzi)



Miłego dnia.

czwartek, 10 października 2013

BeBeauty Zmywacz do paznokci - Nieporozumienie.

Cześć Wszystkim.
Chciałam dziś napisać o pewnym zmywaczu do paznokci,
dokładniej, jak widać po tytule, chodzi mi o ten produkt z Bebeauty.
Moja irytacja wreszcie sięgnęła zenitu, krew się przelała a gorycz wypaliła wszystkie skórki.
A tak całkiem serio i na poważnie...
Niestety, musiałam używać tego produktu przez ostatnie miesiące, celem zużycia go, gdyż mama z czystej dobroci serca zrobiła mały zapas...
no cóż, na szczęście wreszcie się kończy.
i z czystym sumieniem oraz zniszczonymi paznokciami mogę stwierdzić, że to bubel, porażka na miarę "złotych malin".

Przed wakacjami moje paznokcie były w normalnej dla mnie kondycji, czyli czasami łapały doła i się łamały, ale za to skórki były w mega dobrym stanie.
Nigdy zresztą nie miałam jakichś większych problemów ze skórkami... oczywiście do czasu używania tego zmywacza.

No ale przejdźmy już do rzeczy.

To mój zmywacz, rzekomo z olejkiem kokosowym. Ach cóż za pozorne szczęście.
Oczywiście wszyscy wiemy, gdzie można kupić produkty tej marki... No w takiej Owadowej sieci marketów :)

Nie wkleję Wam zdjęć po użyciu zmywacza, tylko z czystej troski o was i o siebie, bo nie chcę już go używać.
CO działo się z Paznokciami?
Musicie mi wierzyć na słowo, że każdorazowo doprowadzał on moje paznokcie do wyniszczenia, były po nim matowe i przesuszone, dodatkowo łamały się częściej niż kiedykolwiek.
Lakier na paznokciach podczas zmywania rozmazywał się po całej płytce.

Dodatkowo, mama zauważyła na swoich paznokciach odbarwianie się płytki paznokcia.
a to dziwne, producenci zapewniają nas, że do takiej rzeczy nie powinno dojść.

CO działo się ze skórkami?
Dla skórek nastał czas pokuty, nie wiem za co i dlaczego. Na prawdę do tej pory leczę je maścią witaminową. Skóra po użyciu zmywacza była wysuszona na wiór, popękana i twarda. Robiły mi się małe ranki, które oczywiście sprawiały ogromny problem przy kolejnych użyciach tego produktu.
Stąd kolejny jeden wielki śmiech na sali z zapewnieniami producentów o tym, że natłuszcza i chroni skórki przed wysuszeniem.

Jeden jedyny plus + tego zmywacza to pompka. Która jest dość zabawnym i ciekawym dodatkiem, który można powiedzieć, że ułatwia aplikację produktu. Chociaż po 3 opakowaniach mogę stwierdzić, że i ona miewała czasem swoje humory i "sikała" zmywaczem na wszystkie strony.

A minusy?
- odbarwiona płytka paznokcia
- matowe, łamliwe paznokcie
- twarde, wysuszone, popękane skórki
- okropny zapach drażniący nos


skład:


Ja po swoich doświadczeniach z tym produktem, na pewno nie kupię już kolejnego.
Na szczęście udało mi się kupić ostatnio w Biedronce 2 odżywki z Eveline. Zapłaciłam z każdą po 6,99 zł. Mam nadzieję, że doprowadzą do ładu moje paznokcie.

Ciekawa jestem czy Wy używałyście tego produktu?
Czy i na Was działał podobnie? Czy może nie miałyście takich problemów jak ja?

Życzę Miłego dnia.

poniedziałek, 7 października 2013

Montag Musik #8 - czyli : tydzień rozpocznijmy z muzyką.

W poprzednim poście możecie obejrzeć zdjęcia sów,
a teraz przejdźmy już do stałej dla mnie serii poniedziałkowych wpisów muzycznych.
Będzie dziś dość minimalistycznie... bo tylko 3 utwory.

Mam nadzieję, że tak jak i mi, ten tydzień rozpoczął wam się całkiem przyjemnie.
Mimo, że liczyłam dziś na trochę słońca za oknem, to nie mam co narzekać.
Rano udało mi się zobaczyć z moim Pe. co już wprawiło mnie w dobry humor,
zajęcia jak zajęcia, do 11 czas zleciał dość szybko,
dziwny splot wydarzeń sprawił, że popołudniowe 3 godzinne zajęcia nam odwołano,
także nie musiałam czekać 4 godziny na łyk informacji z zakresu kultury języka niemieckiego...
zajrzałam do kilku sklepów i wróciłam do domu.
Generalnie jestem w fazie poszukiwań Perfum idealnych,
coś czuję, że czeka mnie ciężka przeprawa przez morze zapachów.

Zanim dźwięki poniedziałkowe, chciałam się z wami podzielić moimi nowymi sowimi drobiazgami.
Na każdą rzecz w życiu cieszę się jak dziecko,
czasem piszczę, czasem skaczę,
mimo, że trzeba wkraczać w dorosłość, to ja chyba nigdy nie wyrosnę z tej małej radości życia i tego jak podchodzę do tych nawet najmniejszych i błahych spraw.
Zresztą, każdy ma w sobie dziecko, niezależnie od wieku.

A co do sowich drobiazgów, to Mój Pe. "złapał" dla mnie gdzieś w lesie:
kolczyki


 i....


szal w którym się zakochałam...


mam raczej ciemną "szafę" przepełnioną granatami, czernią i brązami,
ale myślę, że ten kolor idealnie przełamie wszystkie mroczne cienie...
niestety cierpię na brak aparatu, dlatego ciężko było uchwycić mi odcień tej pomarańczy,
wg mnie jest to taki mandarynkowy pomarańcz, a sówki są oczywiście bordowe.


A dla Was mam dziś trzy piosenki.
Zapraszam do słuchania...
i życzę przyjemnego tygodnia.

Wilkinson - Afterglow
 (warto obejrzeć teledysk, mnie oczarował pomysłem i wykonaniem...)




Wracając z zajęć w myślach miałam dwie piosenki...
jakoś tak mi się przypomniały i wyjść z głowy nie chciały.

Skunk Anansie - Weak.



i 4 Non Blondes - What's Up.


Eule.

Cześć Wszystkim.
Zacznijmy od tego, że pewnie jak na blogu widać jestem sowim maniakiem.
Może to nie do końca jest mania, nie można mnie też nazwać ich fanką, faneczką, fańciunią.
Każdy ma na pewno zwierzę, które mu się podoba.
Niektórzy kochają koty, inni psy, jeszcze inni płazy i gady.
Jak to można jeszcze czasem usłyszeć w radiu: każdy ma jakiegoś bzika .
A ja lubię sowy.

Choć posiadanie takiej ptaszyny wiąże się z ogromnymi kosztami, głównie nabycia zwierzęcia.
To stwierdzono, iż kosztują one mniej więcej tyle co dobrej rasy pies z rodowodem.
Zawsze śmieję się z Pe. , że on będzie miał Samoyed'a a ja sowę i wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Przygotowałam dziś dla Was kilka... naście zdjęć sówek.
Mam nadzieję, że będą się podobać.
A jak wrócę z zajęć oczywiście pojawi się post z serii : Muzyczny poniedziałek.
+małe sowie prezenty.








Miłego dnia.